Warszawa w jeden dzień – co warto zobaczyć

 Co zrobić z wolną jesienną sobotą? Pojechać do Warszawy i ją zwiedzić! Chociaż odwiedziliśmy już kilka dużych polskich miast, w Warszawie byliśmy jedynie przejazdem i nie mieliśmy okazji jej naprawdę zwiedzić. Postanowiliśmy to zmienić i zobaczyć, co Warszawa ma do zaoferowania. 

Przygotowaliśmy wstępny plan zwiedzania, zaznaczyliśmy na mapie miejsca, które chcielibyśmy odwiedzić, i ruszyliśmy w drogę! Na eksplorację Warszawy mieliśmy cały dzień, dokładnie 9 godzin. Brzmi sporo, ale czy wystarczy, by zobaczyć nieco atrakcji w Warszawie? Jeżeli zastanawiacie się, ile można zobaczyć w Warszawie w jeden dzień, zapraszamy do dalszej lektury. Opowiemy, jak wyglądał nasz dzień, co udało nam się zobaczyć i jakie wrażenia pozostawiła po sobie stolica. 

To jednodniowy plan zwiedzania Warszawy dobry dla tych, którzy lubią zwiedzać bez wydawania fortuny, oparty na przyjemnym spacerze i darmowych atrakcjach. 

Warszawa w 9 godzin – czy warto wybrać się do stolicy tylko na jeden dzień?

Nasza podróż rozpoczęła się w Częstochowie, skąd Flixbusem ruszyliśmy w stronę Warszawy. Podróż przebiegła bez żadnych postojów, więc po nieco dwóch godzinach byliśmy już na dworcu Warszawa Zachodnia. Wybraliśmy autobus, aby uniknąć poszukiwania parkingu i tracenia czasu na orientowanie się w nieznanym mieście. Dodatkowym atutem był koszt, bo bilety w obie strony dla jednej osoby wyniosły około 70 zł. Warto wspomnieć, że posiadając konto w banku ING przysługuje nam 15% rabatu na przejazdy, z czego zawsze korzystamy wybierając Flixbus. Godziny przyjazdu i odjazdu były idealne, dzięki czemu mogliśmy poświęcić cały dzień na zwiedzanie stolicy.
Nasz plan zwiedzania obejmował jedynie miejsca położone stosunkowo blisko siebie. Jednak nawet tak okrojony plan okazał się zbyt ambitny, co pokazuje, jak rozległa jest Warszawa i aby odkryć ją w pełni, potrzeba kilku dni. Mimo to potraktowaliśmy wyjazd jako długi spacer i cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną w nieznanych wcześniej okolicach. 

Co zwiedzić w jeden dzień w Warszawie? 

Choć na mapie mieliśmy zaznaczonych sporo miejsc, już po dwóch godzinach spaceru zorientowaliśmy się, że nawet przy naprawdę żwawym tempie nie damy rady zrealizować nawet połowy całego planu. Musieliśmy znaleźć też czas na obiad oraz miejsce, gdzie możemy wystartować dronem, co dodatkowo komplikowało nieco harmonogram. Oczywiście, korzystając z komunikacji miejskiej moglibyśmy odwiedzić kilka miejsc więcej. My jednak postanowiliśmy ograniczyć się do spaceru, chcąc w pełni korzystać z pięknej, złotej jesiennej pogody. 

 

Warszawa w jeden dzień - darmowe atrakcje i trasa spacerowa krok po kroku

Warszawski Hongkong


Z dworca Warszawa Zachodnia ruszyliśmy w kierunku naszej pierwszej atrakcji, czyli nowoczesnego osiedla w dzielnicy Wola, zwanego "Warszawskim Hongkongiem". To miejsce idealne dla miłośników fotografii i minimalistycznej, surowej architektury. Wysokie, szklane i masywne budynki robią wrażenie z daleka. Jeden z nich ma aż 27 pięter i mieści ponad 10 tysięcy mieszkańców! Niektórzy widzą w tym odważną architekturę, inni betonową dżunglę. Dla nas, choć klimat osiedla jest nieco przytłaczający, był to ciekawy przystanek i świetna okazja do zrobienia kilku zdjęć. 


Fabryka Norblina 


Kolejny punkt na trasie to Fabryka Norblina. Spacer z Woli do tego miejsca zajął nam około 35 minut, mijając przy okazji wiele ciekawych budynków. Fabryka Norblina to zrewitalizowany kompleks przemysłowy, który dawniej produkował wyroby ze srebra, miedzi i cynku. Dziś mieszczą się tu sklepy, restauracje i całoroczny Biobazar z organicznym jedzeniem i kosmetykami. Industrialny charakter budynków, ceglane ściany i ogromne okna tworzą wyjątkową atmosferę. W środku wciąż można zobaczyć historyczne maszyny, takie jak prasy, walcarki i tokarki mające ponad sto lat. Miejsce łączy przeszłość z teraźniejszością, to prawdziwy miks nowego i starego. Światło wpadające przez wielkie okna ożywia wnętrze, a industrialne elementy konstrukcyjne są dekoracją samą w sobie. 




 

  

Pałac Kultury i Nauki 


Zmierzając w kierunku Pałacu Kultury i Nauki, minęliśmy dwa ciekawe punkty. Varso Tower, czyli najwyższy budynek w całej Unii Europejskiej oraz galerię Złote Tarasy z jej charakterystycznym, falującym szklanym dachem. 
Sam Pałac Kultury, będący najbardziej rozpoznawalnym miejscem w stolicy, robi naprawdę duże wrażenie. Z każdej jego strony odkrywa się rzeźby, kolumny i zdobienia, pełne drobnych detali, które wyglądają jak małe dzieła sztuki. Warto podejść i przyjrzeć się tym szczegółom, bo wiele z nich opowiada historie związane z nauką, kulturą i sztuką. Co ciekawe, przez lata krążyły plany wyburzenia PKiN, bo wielu warszawiaków postrzegało go jako kontrowersyjny symbol radzieckiej dominacji.  
Na miejscu okazało się, że w środku jest mnóstwo turystów, a my nie kupiliśmy wcześniej biletów. Chcieliśmy kupić je na miejscu, bo zależało nam na ładnej pogodzie, a ta przez kilka dni przed wyjazdem ciągle się zmieniała. Czasu mieliśmy coraz mniej, więc z lekkim bólem serca odpuściliśmy wejście na taras widokowy. Zamiast tego poświęciliśmy kilka minut na spacer wokół Pałacu. 








Skwer Bohdana Wodiczki 


Skwer Bohdana Wodiczki to urokliwa przestrzeń w sercu Warszawy nieopodal Akademii Muzycznej, idealna na krótki spacer. Skwer był jedną z atrakcji, którą zaznaczyliśmy na mapie, a przy okazji okazało się, że znajduje się dokładnie po naszej trasie. Sąsiaduje z Muzeum Chopina, co dodaje mu muzycznego klimatu, a podczas naszego pobytu, gdy na ziemi było mnóstwo kolorowych liści, miejsce wyglądało naprawdę malowniczo i jesiennie. Centralnym punktem skweru jest rzeźba w kształcie klucza wiolinowego, która nie tylko pełni funkcję estetyczną, ale symbolicznie łączy przestrzeń z pobliską Szkołą Muzyczną i Muzeum Chopina.

 

Poniatówka


Kontynuowaliśmy naszą miejską wędrówkę i skierowaliśmy się w stronę Wisły. Przeszliśmy mostem Poniatowskiego, podziwiając panoramę miasta, aż dotarliśmy na plażę obok stadionu PGE, Poniatówkę. Wcale nie była ona naszym początkowym celem. Szukaliśmy po prostu miejsca, gdzie można legalnie i bezpiecznie wystartować dronem. Okazało się, że dopiero na Poniatówce znaleźliśmy odpowiednią przestrzeń - otwartą, z widokiem na panoramę Warszawy i szerokim horyzontem nad rzeką. Trzeba jednak przyznać, że poza sezonem plaża nie robi większego wrażenia. Szczerze mówiąc, to miejsce nie szczególnie nam się podobało, niemniej wizyta tu zaowocowała całkiem fajnymi ujęciami z drona. 


Po zdjęciach przemieściliśmy się w okolice Marszałkowskiej i zatrzymaliśmy się na obiad w Manekinie, naszym ulubionym miejscu na budżetowy posiłek. Wiemy, że o gastronomi w stolicy pewnie można napisać książkę, ale naszym małym zwyczajem są naleśniki w Manekinie. Lubimy to miejsce i pomimo wielu krytycznych opinii na temat tej sieciówki, zawsze z sentymentu odwiedzamy tę naleśnikarnię. Po obiedzie ruszyliśmy dalej zwiedzać miasto. 


Ogród Saski 


Jeśli mielibyśmy wskazać najpiękniejsze miejsce dnia, byłby to Ogród Saski. Jesienna aura i powoli zachodzące słońce tylko dodały mu uroku i wyglądał jeszcze piękniej, niż na zdjęciach. Drzewa mieniły się odcieniami złota i czerwieni, a w powietrzu czuć było specyficzny zapach jesieni. Tuż obok znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza, czyli jedno z najbardziej symbolicznych miejsc w stolicy. To jedyny zachowany fragment dawnego Pałacu Saskiego, zniszczonego podczas wojny. 





Stare Miasto


Spacer po Starym Mieście to obowiązkowy punkt każdej wycieczki po Warszawie. Kolorowe kamienice, Pałac Prezydencki i urokliwe zaułki kryjące małe kawiarnie zachwycają detalami. Warto też przejść na Nowy Rynek, spokojniejszy, ale również urokliwy. Spacerując po Starym Rynku, warto pamiętać, że kiedyś całe Stare Miasto było otoczone murami obronnymi. Część tych murów przetrwała do dziś, więc warto zwrócić na nie uwagę podczas spaceru. 
Największe wrażenie zrobiły na nas jednak Ogrody Zamku Królewskiego. Ukryte za fasadą Zamku ogrody pozostają niewidoczne dla osób spacerujących po Rynku, więc polecamy zrobić mały spacer, by je znaleźć, bo są tego warte. Wyglądają bajecznie, szczególnie przyozdobione kolorami jesieni. 


 

Kładka pieszo-rowerowa na Pragę


W drodze do kolejnej atrakcji zboczyliśmy na chwilę na powstałą rok temu kładkę pieszo-rowerową, łączącą centrum Warszawy z Pragą. Było już ciemno, więc widoki były naprawdę piękne. Z kładki doskonale widoczny jest rozświetlony Pałac Kultury oraz inne, sąsiadujące z nim wysokie budynki. Cała panorama miasta o tej porze robi wrażenie, więc bardzo się cieszyliśmy, że trafiliśmy tu po zmroku. 


Biblioteka Uniwersytecka 


Jednym z ostatnich punktów naszej wycieczki miała być Biblioteka Uniwersytecka oraz znajdujący się obok ogród biblioteki. Niestety nie byliśmy świadomi, że wstęp do parku możliwy jest tylko do godziny 18. Chociaż nie zobaczyliśmy parku, to sama biblioteka jest naprawdę bardzo ciekawym budynkiem, nowoczesnym i przeszklonym, który przyciąga wzrok już z zewnątrz. Biblioteka robi wrażenie nie tylko architekturą, ale też swoją przestrzenią. W środku naprawdę jest gdzie się rozgościć!

     

Elektrownia Powiśle


Na zegarkach była już godzina 18:30, więc musieliśmy się zacząć kierować w stronę dworca. Udało nam się jeszcze zahaczyć o Elektrownię Powiśle, czyli dawną elektrownię przerobioną na nowoczesną przestrzeń z kawiarniami, restauracjami i sklepami. Miejsce tętni życiem i jest przykładem, jak dawne obiekty przemysłowe można zamienić w nowoczesną przestrzeń miejską. Zobaczyliśmy ją bardzo powierzchownie, ale już z zewnątrz imponuje industrialną architekturą. Ceglane ściany, duże okna i metalowe konstrukcje nadają miejscu super klimatu. 

Złota jesień w Warszawie, czyli dzień pełen odkryć

Choć mieliśmy tylko jeden dzień, udało nam się zobaczyć mnóstwo miejsc i przejść ponad 39 tysięcy kroków. Warszawa to miasto pełne kontrastów - nowoczesne wieżowce, historyczne kamienice, zielone skwery i industrialne przestrzenie.



Warszawa była przez nas latami pomijana i dopiero teraz udało nam się ją nieco poznać. Zwykle staramy się odwiedzać jak najwięcej zagranicznych miejsc, nie doceniając tego, że mamy na wyciągnięcie ręki prawdziwą perełkę. Nie przypuszczaliśmy, że stolica zrobi na nas aż tak dobre wrażenie. Polska złota jesień pięknie przyozdobiła nowoczesną Warszawę, a pokonywanie kolejnych kilometrów w takich okolicznościach było prawdziwą przyjemnością. Co warto podkreślić, na zobaczenie atrakcji nie wydaliśmy praktycznie ani złotówki, więc ten wyjazd zdecydowanie można zaliczyć do niskobudżetowych. 

Ta krótka wizyta uświadomiła nam, że czasami najpiękniejsze odkrycia są tuż obok.

Myślimy, że Tajlandia potrafi zauroczyć i rozkochać w sobie nawet najbardziej wymagającego podróżnika. Dla nas była to pierwsza tak daleka wyprawa, cel, który kiełkował w głowach od lat. Po ślubie postanowiliśmy w końcu spełnić to marzenie i ruszyć w naszą nieco spóźnioną podróż poślubną. Chorowaliśmy na Tajlandię długo, ale zawsze coś stawało nam na przeszkodzie. Aż w końcu w styczniu nadszedł ten moment. 

Kiedy zaczęliśmy układać plan podróży, szybko okazało się, że to nie jest wcale takie proste zadanie. Ten kraj ma tak wiele do zaoferowania, że każdy kolejny "dopięty plan" kończył się.. kolejną zmianą planu. Zawsze znajdowaliśmy jakieś nowe, niezwykłe miejsce, o którym wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Tajlandia to skarbnica niespodzianek, więc dwa tygodnie to tylko muśnięcie tego, co ma do zaoferowania. Udało nam się jednak zrealizować wszystko, co zaplanowaliśmy. Zobaczyliśmy to, co chcieliśmy, zrobiliśmy tysiące zdjęć, a mimo to wracaliśmy z ogromnym niedosytem. Już w samolocie powrotnym wiedzieliśmy, że tęsknimy za tym krajem. 

Nie będziemy oryginalni mówiąc, że było fantastycznie. Tajlandia wciąga, inspiruje i sprawia, że chce się więcej! Więcej Azji, więcej nowych smaków i kolorów. To było zderzenie z zupełnie innym światem, pełnym dotychczas nieznanej nam egzotyki i kontrastów. Pamiętam, jak cieszyliśmy się jak dzieci, kiedy w samym centrum Bangkoku, przy rzece, zobaczyliśmy warana. Albo gdy na plaży wśród turystów spacerowały małpy. Dla miejscowych to codzienność, dla nas wydarzenie dnia. 

Każdy poranek w Tajlandii był jak otwieranie nowego rozdziału. Nigdy nie wiedzieliśmy, co nas spotka, co zobaczymy i jak bardzo nas to zachwyci. A zachwycało wiele! Tajskie jedzenie to temat na osoby rozdział. Pad thai na śniadanie, curry na obiad, mango sticky rice na deser, i tak w kółko. Nie miało znaczenia, która jest godzina ani ile kalorii już przyswoiliśmy. Jasne, po kilku dniach tęskni się trochę za europejskimi smakami, ale ta tęsknota szybko mija, kiedy przed tobą stawia się kolejną porcję pachnącego curry.

Największe wrażenie zrobił na nas Bangkok. To miasto to prawdziwy przekrój emocji! Miasto pełne kontrastów, gdzie widzimy nowoczesne wieżowce, a zaraz obok bogato zdobione świątynie, złoto, a w powietrzu czujemy unoszące się kadzidło. Patrzenie na te świątynie było czystą przyjemnością. Każdy detal jest dopracowany, każdy drobny element błyszczący jak małe dzieło sztuki. 

Ale Tajlandia to nie tylko pocztówkowe widoki. To też bieda, którą trudno zignorować. Za rogiem luksusowego hotelu można trafić na uliczki pełne śmieci i skromnych domków, gdzie w jednym pomieszczeniu toczy się całe życie - kuchnia, sypialnia, salon i garaż w jednym. Bezdomne, chude psy wałęsające się po ulicach to codzienność. I choć momentami trudno się na to patrzy, to Tajowie mimo wszystko przeważnie emanują spokojem i życzliwością. Nie trafiliśmy na ludzi, którzy próbowaliby nas oszukać czy naciągnąć, poza jednym taksówkarzem, z którym szybko zakończyliśmy negocjacje, zanim w ogóle ruszyliśmy w drogę. 

Tajlandia to miejsce, do którego chce się wrócić. Dla tych uśmiechniętych ludzi, dla masaży za grosze, dla zapachu jedzenia unoszącego się w powietrzu i lazurowej wody. To mały raj, który ma w sobie magię, nie zawsze idealną, ale przez to autentyczną. 

Zdjęcia, które tu publikujemy, pokazują właśnie tę różnorodność. Od bajecznych plaż po zwykłe ulice, od złotych świątyń po zwyczajne ulice, gdzie toczy się codzienne życie. Bo Tajlandia to kontrasty, które razem tworzą coś naprawdę wyjątkowego!